Powstała kolejna kopułka. Tym razem była testowana konstrukcja z gliny i słomy. Oto relacja bezpośrednio z blogu autorki:
Ostatnia w tym roku. Nie wszystko udało nam się skończyć, ale więcej budowania nie będzie, bo już za późno, bo nie wyschnie lub, bo nie wiadomo co zrobić. Ostatni miesiąc, to wyścig z czasem, żeby dokończyć to co konieczne.
Najpoważniejszym niewykończeniem jest brak ostatecznej powłoki zewnętrznej kopuły. Docelowo miały być położone, na istniejące dwie warstwy tynku cementowo-glinianego, folia kubełkowa oraz ostatnia warstwa tynku, pociągnięta na koniec preparatem wodoszczelnym.
Jednak z powodu opisywanych wcześniej pęknięć baliśmy się obciążać kopułę kolejnymi warstwami, a nie znaleźliśmy rozwiązania, które byłoby jednocześnie elastyczne (wytrzymałoby pęknięcia), lekkie, wodoszczelne i oddychające. Poza tym w zależności od tego, co się wydarzy po zimie, jak kopuła zniesie działalność śniegu, a fundamenty mrozu, będziemy decydować co dalej robić. Jest możliwość dozbrojenia konstrukcji, w najgorszym zaś wypadku – położenia dachu.
Tak czy inaczej musieliśmy kopułkę zabezpieczyć na zimę. Po wielu rozważaniach jak to zrobić zdecydowaliśmy się na położenie folii tunelowej. Żeby zachować minimalną przynajmniej dylatację i możliwość oddychania, pod folię poszła siatka maskująca, a przy świetliku zrobione są otwory wentylacyjne.

Mamy działający piec. Rozprowadzony prąd (dziękuję, D.), podłączoną kuchenkę gazową (na butlę). Położone podłogi drewniane w technologii: folia, wełna mineralna i deski na legarach. W łazience czasowo płyta osb, ma być klepisko gliniane, ale długo schnie, więc też sprawa odroczona. Tutaj jako izolacji użyliśmy keramzytu.

Koniec końców, mimo dużej prowizorki i niedociągnięć estetycznych… ZIMUJEMY!Pierwsza przymiarka schodów na antresolę. Przy okazji, bo chyba jeszcze nie mówiłam o tym, że wszystkie okna, drzwi, spora część AGD, no i schody są prezentem od mojej Przyjaciółki, która jest w trakcie duuużego remontu.Sobota wieczór. Potężne zmęczenie po trzech pełnych miesiącach pracy. Skończyliśmy przenoszenie podstawowych sprzętów.
I pierwsza banieczka z Sąsiadami za pomyślność na nowym.
Bez ich pomocy niewiele udałoby się zrobić.
A jako ostatnia z większych prac przed zimą powstaje ganeczek.

W tym momencie na pewno odczuwam ogromną wdzięczność dla Wszystkich, którzy się przyczynili do powstania kopuły – jest ich trochę:) Ale też zdziwienie i satysfakcję, że można, i że własnymi rękami. Niesamowite uczucie.

Działają na mnie uspokajająco. I jakoś tak z sensem wygląda teraz ta nasza wielka łąka – w końcu się na coś przydaje…
Źródło: notatka budowlana
A to ciekawe, a w czasie opadów nie przemaka?
Kurcze, wygląda to całkiem ciekawie, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić mieszkania w takim miejscu 🙂
Jestem ciekaw czy w Czechach sa firmy i ludzie co projektuja domy kopulowe z gliny. Bardzo ciekawa opcja by życie było zgodne z prawami natury.