Do dnia dzisiejszego można spotkać zbudowaną lata temu pierwszą kopułę we Wrocławiu autorstwa architekta profesora Witolda Lipińskiego. Już wtedy zastosowano wiele ciekawych rozwiązań, aby dom był ekonomiczny i komfortowy dla swoich właścicieli. Mieliśmy okazję zobaczyć jak wygląda teraz i kto tam mieszka. Okazało się że po śmierci architekta, domem zajmuje się przesympatyczna żona, która oprowadziła nas po domu i opowiedziała nam historię jego powstania. Znaleźliśmy w internecie artykuł o tej kopule i zdjęcia z lat 60tych.
Witold Lipiński miał ożenić się z Eskimoską, to z kolei miało popchnąć go do wybudowania pierwszego w stolicy Dolnego Śląska domu kopułowego. W rzeczywistości eskimoskiego romansu nie było, a nowatorski projekt powstał jako eksperyment. Poznaj historię wrocławskiego domu kopułowego.
W 1962 roku na wrocławskim Zalesiu, rozpoczęła się budowa domu kopułowego. Na jego pomysł wpadł profesor Witold Lipiński, który zaprojektował także obserwatorium na Śnieżce.
– Ojciec wpadł na pomysł budowy taniego domu, a forma kopuły właśnie takie możliwości dawała. Przy okazji budowy chciał zrobić eksperyment polegający na tym, że wybudował kopułę o jednakowej grubości powłok od fundamentu do sklepienia. Prawdopodobnie jako pierwszy na świecie, bo przecież kopuła jest zawsze szersza u podstawy. Na owe czasy to był bardzo nowatorski projekt – wyjaśnia Miłosz Lipiński, architekt i syn twórcy domu przy ul. Stanisława Moniuszki.
Wprawdzie pomysł powstał, ale jego realizacja nie należała do łatwych. Nie było materiałów do budowy, więc musiały być pozyskane z gruzu po zbombardowanej niemieckiej kamienicy. Gdy skończyły się problemy z materiałami, pojawiły się kolejne. Robotnicy nie mogli sobie poradzić z budową tak niespotykanej konstrukcji.
– Ojciec zatrudniał murarzy, ale ci szybko znikali z placu budowy. Projekt ich zniechęcał. Tłumaczyli, że budowali proste domy i te się rozwalały, a co dopiero takie cuda – opowiada Miłosz Lipiński. W efekcie projektant większość prac wykonał samodzielnie. – Tak było szybciej, bo nie trzeba było każdemu tłumaczyć o co chodzi – twierdzi syn pomysłodawcy domu kopułowego.
Dziś w tym miejscu kopuła nie mogłaby być wybudowana, gdyż zalesie jest dziś objęte nadzorem konserwatora zabytków ze względu na swój historyczny charakter. Jednak wtedy pozwolenie na budowę udało się uzyskać, właśnie pod pretekstem eksperymentu.
Nietypowa konstrukcja, która powstawała przez rok, była aż o 30 proc. tańsza od popularnych wtedy domów kostek, o porównywalnym metrażu. Przy budowie zastosowano nowatorską wówczas izolację, co sprawia, że budynek jest relatywnie ciepły zimą, chłodny latem i energooszczędny.
– W latach 60. to nie było normą. W środku jest bardzo dużo zieleni, co stwarza specyficzny mikroklimat – zaznacza architekt.
Część mieszkalna ma około 75m2 powierzchni z czego prawie 30m antresolę.
– To taka powierzchnia przemycona, bo gdy w tamtych latach brało się kredyt, to budowany dom w części do zamieszkania nie mógł mieć więcej niż 75m2 – wyjaśnia projektant.
Centralne miejsce w konstrukcji zajmuje pokój dzienny, z którego wchodzi się właśnie na antresolę. Ta w dużej części wykonana jest z ażurowej kratownicy. Wszystko po to, by jak najwięcej światła, ze świetlika wieńczącego kopułę, docierało do środka. Na górę prowadzą drewniane schody wykonane z dębu, który kiedyś rósł w pobliskim Parku Szczytnickim.
W pokoju dziennym w gruncie zakorzeniono fikusa, który wygląda jakby wyrastał z podłogi.
– To niezwykłe drzewo wypełnia dom pod kopułą. Robi bardzo duże wrażenie i stwarza zupełnie inną, wręcz nierealną atmosferę – zapewnia Miłosz Lipiński.
Z największego pomieszczenia przechodzi się bezpośrednio do pozostałych: 3 pokoi sypialnych, łazienki i kuchni. Większość mebli, które stanęły w domu kopułowym powstała na indywidualne zamówienie u dziadka, który był stolarzem. Z domu wychodzi się bezpośrednio na taras i na ogród. Kiedyś, przy tarasie, był nawet basen.
W latach 70. dom kopułowy, obok „Mrówkowca” przy ul. Drukarskiej, był jednym ze stałych punktów wycieczek turystycznych odwiedzających Wrocław. W tamtych czasach robił piorunujące wrażenie.
– Nie wiem czy to biura podróży umieściły nasz dom na mapie tych do zobaczenia, czy była to inwencja przewodników. Faktem jest, że turyści pojawiali się tu bardzo często. Nieraz stojąc w ogrodzie słyszałem jak przewodnicy mówili, że ojciec miał eskimoską żonę. Tworzyli wtedy nieprawdopodobne historie – wspomina syn architekta.
Chociaż początkowo niektórym przypominał kosmiczne budowle, innym domy Eskimosów, to na sąsiadach po czasie przestał robić wrażenie. Budynek wrósł w okolicę i wtopił się w otaczającą przyrodę.
We Wrocławiu stoją też inne realizacje nietypowych projektów Lipińskiego: dom przy ul. Szramki i „grzybek” przy Wyścigowej. Jednak tylko dom przy ul. Stanisława Moniuszki był wykonany własnoręcznie przez jego architekta. Architekt był też współodpowiedzialny za wygląd obserwatorium na Śnieżce. Dziś w domu kopułowym wciąż mieszka żona jego pomysłodawcy. Witold Lipiński zmarł w 2005 roku.
Źródło: artykuł.
taki dom za czasów mojej młodości stał na ul. Szranki, na Zaciszu, więc ten nie jest chyba jedyny we Wrocławiu